Pierwsza z pasji, czyli noże motylkowe.
W tym wpisie chciałbym opisać jedną ze swoich pasji - wykonywanie trików nożem motylkowym.
Wygląda to mniej więcej tak:
https://m.youtube.com/watch?v=-G833lONSao&t=9s
Chłopak z filmu ,,kręci" nożem w sposób mistrzowski i daleko mi do jego poziomu, Jednak potrafię wykonywać pojedyńcze triki, także te trudniejsze, takie jak aeriale lub rollovery. Można uczyć się ich z internetu, od drugiej osoby lub samemu tworzyć nowe ruchy. W latach 90'/00' kiedy sieci jeszcze nie było a temat był jeszcze mniej popularny niż jest teraz, to była to jedyna opcja. Ja sam uczyłem się z internetu, lub czasami wymienialiśmy się z kolegą trikami. On nauczył czegoś mnie a ja jego. Później z kolegami uczyliśmy najpierw podstaw, a potem coraz bardziej zaawansowanych sztuczek znajomego który także zainteresował się naszym hobby.
Aktualnie posiadam 3 noże motylkowe, łącznie miałem ich 7. Poza dwoma, były to tak zwane bazarowce, czyli nożyki kosztujące mniej niż 50 zł, nie wydane jako produkty konkretnej firmy tylko kompletne no name'y. Dosłownie rozlatywały się pob (jak dobrze) paru miesiącach. Pozostałe dwa modele to Joker 200 oraz M-Tech Twist. Joker 200 to najtańsza i najbardziej opłacalna opcja jeżeli ktoś dopiero zaczyna swoją przygodę z balisongami, jednak profesjonaliści traktują jego oraz jemu podobne tak jak bazarowce. Jeden z użytkowników forum internetowego knifes.pl pisze o nim: "jkr 200 jest po prostu troche mniej gów***ny od całej reszty tego gó**a do pięciu dych". M-Tech kosztując lekko ponad 100 zł kończy niską półkę cenową balisongów. Wielką wadą tego hobby jest brak średniej półki cenowej, ponieważ po M-techu kolejny warty uwagi nóż to "duży Boker" kosztujący praiwe 400 zł, a dalej wszystko jest już tylko droższe, jak na przykład Kimury po 500> zł i Benchmade'y po około 200$. Są to noże które nie luzują się tak szybko przy regularnych ćwiczeniach, są odpowiednio wyważone, ich śrubki praktycznie się nie wyrabiają itd.
Na koniec warto zauważyć, iż jest to hobby stosunkowo niebezpieczne. Nie jestem w stanie zliczyć ile razy byłem pocięty lub pokłuty na obydwu rękach (głównie prawej). Na szczęście zazwyczaj były to drobne rany które w ciągu tygodnia lub dwóch się goiły. Początkującym zaleca się zaklejać ostrze taśmą izolacyjną do ćwiczeń. Na początku tak robiłem, jednak kiedy wyposażyłem się w więcej noży, to jeden zawsze miałem stępiony na kamieniu szlifierskim, co gwarantowało bezpieczeństwo.
Jarosław
Dodaj komentarz